Antoś

Antoś

wtorek, 24 września 2013

Witajcie

  Ten blog miał powstać już dawno temu, ale wiecie jak to jest. Ciągle wypadało coś bardziej pilnego, a to po prostu nie chciało mi się do tego zabrać. Ale już jestem. Muszę nadrobić ten cały stracony czas. W sumie nie jestem już nowicjuszką w blogowaniu. Jak byłam jeszcze nastolatką, to pisałam bloga, niestety z przyczyn osobistych musiałam go usunąć, ale nieważne. Liczy się, to co jest teraz.
  A więc przejdę do sedna. Mam na imię Sylwia i jestem mamą wspaniałego 3,5 letniego synka Antosia, który ma postawioną diagnozę autyzm dziecięcy. Na początku drogi nie było lekko, jeszcze przed postawieniem diagnozy szukałam, wertowałam internet, aj ile to było nieprzespanych nocy, wylanych łez. Na szczęście okres rozpaczy nie trwał wiecznie.  Diagnozę mamy od grudnia 2012 roku. Od stycznia zaczęliśmy terapię w Centrum Navicula ( na początku 2h w tygodniu, na końcu 3h), ale nie "zabalowaliśmy" tam długo. Pod koniec marca trafiliśmy do Fundacji JiM. Tam Antoś do dziś uczęszcza do przedszkola specjalnego i na terapię.
Nie będę oceniać, która placówka jest lepsza dla naszych dzieciaków, bo to zależy od indywidualnego podejścia. Póki co jest nam tu dobrze, wiadomo zdarzają się jakieś "Ale", lecz nie ma co narzekać, bo zawsze mogło być jeszcze gorzej.
  Od maja jesteśmy na diecie : bezglutenowej, bezmlecznej, bezcukrowej. Około po miesiącu stosowania, zauważyliśmy poprawę w kontakcie wzrokowym, zaczął reagować na swoje imię, a przede wszystkim zaczął rozumieć co do niego mówimy. Nawet usłyszałam długo oczekiwane słowo "mama".
  Od czerwca również rozpoczęliśmy chelatację wg A.Cutlera, oczywiście na własną rękę. Nie mam przekonania co do lekarzy DAN, dlatego inspiracją do dalszych działań jest forum, które podałam w zakładkach. Polecam je wszystkim tym, którzy chcieliby pójść tropem biomedycznym.
To tak w skrócie o nas i naszych działaniach, postaram się pisać w miarę na bieżąco.

2 komentarze:

  1. witamy wśród zacnych blogerów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. pamiętam akcję z blogiem, sama przechodziłam przez to samo przecież ;) a teraz człowiek ma większe problemy, takie, że wcześniejsze wydają się być niczym. wierzę, że podołasz wychowaniu Antosia, patrząc na to jak się angażujesz i co najważniejsze nie poddajesz - nie ma innego wyjścia. a teraz lecę czytać Twoje dalsze wypociny ;) buziolki!

    OdpowiedzUsuń