I znów nie mam czasu na nic, dlatego wszystko o czym teraz
napiszę, będzie z lekkim poślizgiem. U Antolka póki co dobrze – 28 marca
skończył nasz chłopaszek cztery latka. Oj czas leci… Przyjęcia nie było, ale za
to były obowiązkowo prezenty. Najważniejszy urodzinowy akcent.
Jesteśmy też w trakcie treningu słuchowego Tomatisa, zostały
nam jeszcze trzy dni i koniec pierwszej serii. Pierwszy dzień był najgorszy.
Zdejmowanie słuchawek, płacz, bo Antek chciał skakać na trampolinie, zjadać
ciastolinę i inne cuda. Kolejne dni były o niebo lepsze. Tak, dalej babcia
musiała Antolka pilnować, aby za bardzo nie szalał, ale chociaż obywało się bez
większych scen. Teraz będziemy czekać na efekty, które być może pojawią się
prędzej czy później. Zresztą od czwartku czas na przerwę, by później móc zacząć
kolejną serie. Jedyne co zauważyłam to senność, więc zdarzało mu się kilka razy
pospać w dzień, gdzie normalnie już mu się to nie zdarzało.
Pogoda też w kratkę… jak było ciepło Antek wskoczył już w czapkę
z daszkiem, a teraz kiedy się ochłodziło za żadne skarby nie chce wdziać innej
a rano naprawdę jest zimno… a dopiero co skończyła mu się sączyć wydzielina z
zatok, wiec miał dwa tygodnie przerwy w przedszkolu. W poniedziałek wraca już na
dawne tory.
A tu nasz kochany synek na spacerku:
a ja tam się tej senności nie dziwie, próbowałaś słuchać tej muzyczki przez 2 godziny? MIłosz maJohansena i tylo 10 min a ziewa
OdpowiedzUsuńnono, to już 4 lata ma Antoś :) jak zwykle 3mam kciuki za poprawę!
OdpowiedzUsuń