Dawno nic nie pisałam. Czasu ostatnio brakuje na wszystko. W
piątek miną cztery tygodnie jak urodziła się Kornelka – siostrzyczka Antosia.
Antoś oczywiście mówi na malutką Ania – a niech sobie mówi, widać jest mu to
łatwo wymówić. Mój dzielny chłopak jest kochanym, starszym bratem, na swój
sposób opiekuje się Kornelcią. Jak tylko zapłacze leci do niej i głaszcze ją
delikatnie i mówi cii. Tak słodko to wtedy wygląda. Podaje jej rzeczy, układa w
koszyczku jej kremy do pielęgnacji i dba by jej zabawka wisiała w łóżeczku koło
niej. Oczywiście,że trzeba mieć się na baczności, bo w każdej chwili może jej
zrobić coś przez przypadek, ale od tego jesteśmy my rodzice. Mam cichą nadzieję, że siostra wpłynie terapeutycznie na młodego.
Oto nasza śliczna księżniczka
U Antolka różnie. Aktualnie mamy problemy jedzeniowe,
wszystko jest na nie, ale mam nadzieję, że to kwestia czasu i minie ten
nieszczęsny kryzys.
Dalej Antoś okropnie chrapie i ciężko mu oddychać. Tydzień
temu pokwapiłam się w końcu na prywatną wizytę u laryngologa, bo na nfz nic
sobie z tym nie robią. Padła diagnoza przerośnięty trzeci migdał – skierowanie na
wycięcie. Chwilowo jeszcze się wstrzymałam, jak nie będzie poprawy po lekach to
chyba go zapiszę, bo już długo z tym walczymy, chociaż obawiam się narkozy… i
tego czy migdał nie będzie odrastał albo czy nie zacznie mi chorować bardziej,
bo nie będzie miał już bariery ochronnej.
Ostatnio podliczałam pieniążki z 1% i chyba też skusimy się na trening słuchowy Tomatisa. Kwestia tylko zadzwonienia i umówienia się, bo jednak nie musimy czekać, aż Antek skończy pięć lat, więc w sumie możemy zacząć działać. Skoro kolega z przedszkola Antolka świetnie sobie radzi, to może i nasz wytrzyma te dwie godziny dziennie z słuchawkami, ale jak będzie tego nie wiemy. Ale spróbować warto, szczególnie że mamy jeszcze na to fundusze, a nie wiemy czy uda nam się zebrać coś więcej i w tym roku.